niedziela, 27 stycznia 2013

Czy kosmetyki wegańskie są dobrej jakości?

Kosmetyki wegańskie cieszą się coraz większym powodzeniem - przeczytałam dziś w internecie. Litania komplementów pełnych ochów i achów na ich temat. Czy aby zawsze uzasadniona? Oczywiście używam kosmetyków wegańskich od lat, ale piać nad nimi nie będę, bo śpiewanie idzie mi marnie ;). 



Zainteresowanych oczywiście odsyłam do tego artykułu TUTAJ, podczas gdy ja spróbuję skonfrontować się z tym tematem.

1. Ekocertyfikaty

Absolutnie zgadzam się z tym, że jest to świetna rzecz. Czy wy też macie swój ulubiony certyfikat? Do moich należy oczywiście certyfikat Vegan Society. Uważam, że robią oni świetną robotę, jeśli chodzi o promocję zdrowego weganizmu. Choć niestety ich działalność zauważalna jest jedynie na terenie UK, to sam certyfikat nierzadko pojawia się na produktach również w Polsce (na naszych kosmetykach jest trochę mniej kolorowy - po prostu zielony). Na pewno jest zbawieniem, jeśli jesteście wegan(k)ami i pojedziecie gdzieś za granice, gdzie nie znacie języka, a chcecie coś kupić. We mnie budzi on zdecydowanie wiele zaufania. To gwarancja, że kosmetyk który macie w ręku jest absolutnie roślinny. Co więcej, jego składniki spełniają wysokie standardy w zakresie ochrony środowiska, wolne od GMO, oraz - to ważne - nie są testowane na zwierzętach.

Jeżeli chcecie sprawdzić jakie produkty posiadają ten certyfikat, możecie to zrobić TUTAJ w wyszukiwarce (po angielsku).

Z zaciekawieniem przyglądam się jak przyjmie się Symbol V Fundacji Viva. Jest to świeżynka, bowiem przyznaje się go dopiero od 2011 roku, marek które go dostały nie ma specjalnie dużo, a listę producentów znajdziecie tutaj.

Jest też kilka innych certyfikatów, ale przyznaję się bez bicia - wiele z nich mi się myli, albo nie budzi moich większych reakcji poza głębokim i pełnym zastanowienia "aaahaaaaa"... No dobrze, jeśli zauważę certyfikat "no cruelty" albo "soil association" to też reaguję raczej entuzjastycznie na jakiś produkt. Rozpoznaję na pewno Ecocert - ale nie budzi u mnie dużych reakcji, bo nie wszystko co ekologiczne to wegańskie. No i to nie jest tak, że poszukuję tylko produktów z takimi znaczkami.

To czego chcę się przyczepić, to nie wszystkie wegańskie kosmetyki mają certyfikat. Ba! Większość ich nie ma! Dlatego nie dajmy się zwariować. Dziwnym by było, gdyby na stronie zrobsobiekrem.pl/ albo biochemiaurody.pl ktoś wam dawał certyfikat na pojedyncze składniki. Mało tego, są firmy, które chwalą się swoją NATURALNOŚCIĄ i ROŚLINNOŚCIĄ, albo brakiem testów na zwierzętach, a "wegańskiego" certyfikatu nie mają np. Yves Rocher, The Body Shop, czy nawet spora część kosmetyków Lavera, nie wspominając tradycyjnych tradycyjnych hinduskich olei do włosów!

Czy to znaczy, że są złe? Nie. W składzie może się tam pojawiać coś, co "nie spełnia wysokich standardów ekologicznych", albo opakowanie jest mało ekologiczne. Różnie z tym bywa

Wniosek 1: certyfikaty są fajne, ale nie każdy wegański kosmetyk je ma.


2. Naturalny skład

 

Eko - ale nie wege.

Często mam wrażenie, że to fikcja. Ok. Sporo tych kosmetyków z górnej półki to naprawdę "naturalna" sprawa. Są ekologiczne, nietestowane, po prostu cud miód. A potem się okazuje, że ten MIÓD jest składzie, albo MLEKO z naturalnej krowy!

Nawet ten kosmetyk na zdjęciu. Co z tego, że jest 100% ekologiczny i w 100% naturalny, skoro jest w 100% niewegański. Mam już naprawdę po dziurki w nosie tej proekologicznej propagandy. Niedługo będą nam sprzedawać kawior czy krem z filtratem ze ślimaka z ekologicznych upraw. Nie dajmy się zwariować!

Wege ale nie eko

To prawda - kosmetyki z ekstraktami roślinnymi mają wiele cudownych właściwości. Nawet jeśli nie mają certyfikatu. Jednak równie często zawierają substancje, które takich właściwości nie mają. Nie jednokrotnie spotykam się z kosmetykami, którym nic nie mogę zarzucić pod względem składu - nie ma w nim produktów odzwierzęcych - ale... nie wiele jest w nich też składników... roślinnych? Parabeny, silikony, jakieś emolienty, a reszta to ... chemia.


Przykład?

Ta amerykańska firma, która szczyci się swoją "wegańskością" i nietestowaniem na zwierzętach, oferuje kosmetyki w cenie około 1 dolara, czyli cenowo dostępna ;). Przez internet można zamówić ich produkty także w Polsce i są tanie jak barszcz. Ale czy tak naprawdę "naturalne"? Postanowiłam sprawdzić to na jednej z moich ulubionych stron, gdzie ocenę kosmetykowi wystawił ktoś inny ;-). Chodzi o The Good Guide.

Mimo, że to angielska strona, a może nie wszystkie z was są wegankami - bardzo gorąco zachęcam do korzystania z niej (istnieje przeciez google translate). Produkty oceniane są ze względu na wpływ składników na zdrowie (Health), wpływ na środowisko (Environment), a także społeczną odpowiedzialność producenta (Society). Wybrałam pierwszą lepszą mascarę tej linii i oto rezultat.
Wiem, mały ten druk - kliknijcie by powiększyć ;).

Ops. Nasza 100% wegańska mascara, która nie testuje na zwierzętach, stosuje składniki niebezpieczne dla zdrowia?
[no dobrze, te składniki są kontrowersyjne, chodzi o probyl parabene oraz silikony, występują one także w wielu innych kosmetykach, ale z pewnością nie określiłabym ich jako naturalne].

Wniosek 2: Skład należy czytać, a nie wierzyć co mówi producent.



3. Cena


Cena a jakość to dwie różne sprawy
. Oczywiście czasami warto zapłacić za coś więcej i mieć pewność, że produkt nie był testowany na zwierzętach albo faktycznie jego produkcja nie szkodzi środowisku, ale wcale nie znaczy to, że nie można znaleźć w sklepie TANIEGO kosmetyku wegańskiego. Można i jest ich naprawdę dużo! A jeszcze więcej, można zrobić w domu! O wielu z nich mam zamiar pisać także na tym blogu.

Wniosek 3: Kosmetyki wegańskie nie muszą być drogie .
 

4. Skuteczność

 

Czy kosmetyki wegańskie są skuteczne?. Och - żeby to było takie proste.

Tu wystarczy wejść na jakikolwiek portal konsumencki, na którym ocenia się kosmetyki. Co kobieta, to opinia. Na pewno każda z nas ma w posiadaniu kosmetyk którego już więcej nie kupi. Wegański czy nie. Swoje pięć minut zmarnował. Jeżeli krem Ci nie służy, to nie ważne ile będzie miał certyfikatów na swoją ekologiczność i wegańskość - więcej go nie kupimy. A jeśli mamy kompleks na punkcie naczynek, to i tak prędzej czy później pójdziemy na ich zamykanie laserowe do kosmetyczki i żaden nawet nie wegański krem nas od tego nie odwiedzie.


Wniosek 4: Nawet wegański kosmetyk może być bublem.  


A wy co sądzicie o kosmetykach bez zwierzęcych składników? Czy macie swoich ulubieńców? A może są takie z których nie jesteście zadowolone?


 




5 komentarzy:

  1. Absolutnie zakochana jestem w kremie Hippa oraz w serii Alterra. Co prawda kremy do twarzy Alterry mnie obsypały niespodziankami ;) ale cała reszta jest bez zarzutu. Problem był z szamponami, bo włos się plątał straszliwie, ale o pewnego czasu mogę kupić odżywkę z granatem i jest już pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zwracam zawsze uwagę na skład. Certyfikat ma drugorzędne znaczenie. Robię sporo kosmetyków sama, bo wychodzi taniej. Jeśli już kupuje to mam kilka firm, które polubilam. Szampony i serum z Avebio biorę w ciemno, olejki też są ok. Odżywki do włosów z Alterry też się sprawdziły. Coś z Lavery też czasem kupię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja patrzę głównie na skład i na cenę ;) ostatnio zakochałam się w mydłach ze
    sklepu vegezone.pl. Kakaowe i Nagietkowe są po prostu świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Yves Rocher nie jest wegańskie, testuje na zwierzętach. http://www.kocieuszy.pl/p/lista.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobrze napisane. Ja dokładnie czytam skład zanim kupię jakiś kosmetyk. Nie toleruję w składzie żadnych składników pochodzenia zwierzęcego, mleka, miodu. To już nie jest produkt wegański wtedy. W tym sklepie mają naprawdę genialne kosmetyki https://4seasonsbeauty.pl/kategoria-produktu/kosmetyki-weganskie/ i jestem w pełni spokojna o ich działanie. To kosmetyki koreańskie z górnej półki, dla takiej skóry wrażliwej jak moja idealne.

    OdpowiedzUsuń