poniedziałek, 11 lutego 2013

Tofu zamiast LENTILEK, czyli mini wege przewodnik po Pradze

Tydzień w Pradze, trochę odpoczynku, rozrywek kulturalnych, spacerów, a przede wszystkim kilka wegańskich odkryć. Postanowiłam troszkę o tych Czechach popisać, znów nie-kosmetycznie, ale mam nadzieję, że wegańskim czechofil(k)om się przyda.

 

To tylko czeski łamaniec językowy. Oznacza: przełóż palec przez gardło.

Weganie w Pradze

Z zaskoczeniem odkryłam, że w Czechach do nie dawna działało Czeskie Vegan Society! Jak pewnie wiecie, jest to prężnie działająca światowa organizacja zajmująca się weganizmem, z siedzibą w Wielkiej Brytanii, a tu proszę. Było jedno tuż za naszą granicą. Po krótkim wywiadzie z moim zaprzyjaźnionym czeskim weganinem okazało się jednak, że jest to już przeszłość, a ta "prężna" działalność czeskich aktywistów skupia się aktualnie (luty 2012)  na dwóch innych projektach - mianowicie na:

Wzałożeniu ma on promować zdrowy wegański styl życia poprzez sporty walki różnego rodzaju (strona jest też po angielsku). O ile wiem, jest to aktualnie dość aktywna grupa jeśli chodzi o sport, jak i o działalność (prowadzą sklep internetowy z wegańskimi suplementami). Czemu mnie to dziwi? U nas mało komu przyszłoby do głowy promować jakąkolwiek dietę w ten sposób! Poza tym wielu wegan często deklaruje poglądy pacyfistyczne, co z tymi sportami walki się ewidentnie kłóci.

2. česká vegetariánská společnost,
czyli Czeska Organizacja Wegetariańska - ta strona niestety tylko po czesku. Nie wiedzieć czemu w tej organizacji działa również wielu wegan. (Mój przyjaciel twierdzi, że to dla pieniędzy, ale nie mnie to oceniać). Zaskakujące jest to, że działają oni od wielu wielu lat bez przerwy (październik 2005), wydają własne pismo i działają nad promocją diety wegetariańskiej. Organizacja ta stała w dość jawnej opozycji z czeskim Vegan Society (Česká veganská asociace - strona została już zamknięta, ale wciąż można znaleźć informacje o ich aktywności na facebook czy youtube). W wyniku dość niezrozumiałej konkurencji przetrwała tylko ta pierwsza. Osobiście oczywiście wolę wegańską organizację - ale sam fakt istnienia takiej organizacji jest pozytywny. W Polsce nie mamy żadnej organizacji, której jedynym celem byłaby promocja wegetarianizmu, poza oczywiście Fundacją Viva!, choć jej pierwszym i najważniejszym priorytetem jest działalność prozwierzęca, a dopiero w dalszej kolejności promocja wegetariańsko-wegańskiej diety.





Kafka był wegetarianinem!




Jeśli zdarzy wam się pójść do muzeum jego imienia - pewnie się tego nie dowiecie. W restauracji obok tego muzeum oraz we wszystkich innych miejscach o nazwach "Restaurace Kafka", "Restaurace Franz Josef" "Kavarna Frank"  - też wam tego nie powiedzą. Ale ja wam to mówię ;)!

Prezydent Czech po I wojnie swiatowej Tomasz Masaryk - też próbował, a w każdym razie podobno pochwalał.



Restauracje i wege-knajpy   
Zdjęcie: http://www.lovinghut.cz/veganske-speciality.html


 Jest ich całe mnóstwo! Nie tylko w przepełnionym turystami centrum - ale także w bardziej mieszkalnych dzielnicach. Cenowo - oczywiście można znaleźć rzeczy poniżej 100 koron (ok. 16 zł), ale żeby się naprawdę najeść potrzeba ok. 130-150 koron. Mam tu na myśli miejsca, które szczycą się swoją "wegetariańskością" albo "wegańskością" prawie że w nazwie - oczywiście można też korzystać z wegetariańskich opcji w menu innych restauracji, a tutaj cenowo bywa różnie. W zależności od ilości gwiazdek takiego miejsca. W pizzerii (pizza bez sera) lepiej przygotować się na wydatek około 200 koron i więcej. Co zaskakuje - to zdecydowana większość tych miejsc ma coś wspólnego z religią. Sieć restauracji Loving Hut z dość tanim i smacznym jedzeniem prowadzona jest przez wyznawców chińskiej guru Ching Hai wg której wegańska dieta, pokój i miłosierdzie wobec innych zmieni świat. Biorąc pod uwagę, że ta Pani ma około 20 tys. wyznawców na całym świecie, myślę, że jej restauracje przyciągają co najmniej drugie tyle, zwłaszcza, że w Polsce również możemy się do takiej wybrać (Warszawa i Świdnica). Cóż... zauważyłam to dopiero po zajrzeniu na ich stronę internetową, więc to chyba nic groźnego. 

Dla odmiany Restaurace Country Life s.r.o. (link po czesku) - odrobinę dorższy - religijne nie jest, ale również stanowi społeczność, gdzie duży nacisk kładzie się na ochronę środowiska oraz ekologiczność produktów. Mają sieć zrzeszonych dostawców i oferują produkty wysokiej jakości - eko. Trochę zdjęć z niej zamieścili Jill i John na swoim blogu Vegan Backpacker

O ile do Country Life nie udało mi się dotrzeć, to naprzeciwko hostelu znajdowała się akurat Gopal (Nerudova, w pobliżu zamku Hradczany), która  zalicza się do grupy miejsc prowadzonych przez Hare Krishna. Można tam też spotkać ich wyznawców w tradycyjnych strojach, a wegatarianie dostaną tam deser w cenie posiłku, choć weganie muszą się obejść smakiem (jakaś taka kulka serowa, której nawet nie miałam ochoty próbować) - nie jest to fajne. Nie ma tam menu - dostaje się to, co akurat zostało ugotowane (zupa + drugie danie +deser). Posiłek wielkości tego na woodstocku, ale dużo bardziej różnorodny ;). Jednak za 180 koron wydaje mi się, że to jednak strata pieniędzy. A więc nie polecam.


Na pewno jest też wiele innych :)! Indyjskie np. Govinda czy Beas. Nie byłam, nie wypowiadam się. Jeśli chcielibyście zbadać temat bardziej Tutaj możecie znaleźć te i inne adresy, a także na stronie happycow.net. - a ja chętnie poczytam w komentarzach :-)!




Jeśli stawiacie na wyprawę low budget albo macie okazję podróżować tak jak ja z OGROMNYM głodomorem, można zajść do tzw. "chińczyka" - byle dalej od starego miasta. Mnie się akurat zdarzyło przechodzić obok całkiem zadbanej, ładnej, przestronnej i miłej restauracji pełnej Czechów z ogromnym wyborem potraw z tofu poniżęj 100 koron - więc.. myślę, że na pewno się to opłaca :).

Witraż A. Muchy w Katedrze św. Wita gdzie jakiś święty też zabiera się do picia.
No właście - Co do picia


 Weźcie piwo! Czesi nierzadko zamawiają je do bardziej obfitego posiłku. Oczywiście zauważycie to, jesli zdarzy wam się pójść gdzieś gdzie chodzą normalni ludzie, a nie turyści!

U Koucura. Hospoda w najstarszej częsci miasta, turystów aż dwójka (my), wpadają tam wieczorem Czesi, a miejsce jest swojskie i przyjazne bez przepychu. Nerudowa ileś - chyba pięc.




Tak jak to je po ćesku? 


 
Czesi Polaków nie kochają tak jak my ich. Warto to sobie uświadomić. Nikt u nich nie powie, że jesteśmy ich dużym bratem z Północy, choć nam się zdarzy mówić o Czechach jak o braciach z Południa. Jeśli będziecie mówić po angielsku - oczywiście wszędzie się dogadacie. Polecam jednak spróbowanie czeskiego - nas Polaków nie kosztuje to wiele wysiłku, a można spotkać się z całkiem sympatyczną reakcją i możliwością wtopienia się w "czeski" a nie "turystyczny" tłum :).  

Spróbujcie - to całkiem łatwe: 
1. zamiast cz, sz, rz, wymawiamy ć, ś, ź (w pisowni tam mają taki haczyk)

2. Zamiast Pan/Pani - mówimy "wy"

3. Nigdy przenigdy nie używamy słowa SZUKAĆ (siukat, lepiej hledat) oraz SER (lepiej syr).


W restauracji, która ma różne potrawy nie tylko weganskie idzie to mniej więcej tak (łatwe ;) ).

[fonetycznie - oczywiście z góry mowie że uczyłam się czeskiego wieki temu i tylko 1 semestr, więc pamiętam prawie NIC :) A poniżęj to jest naprawdę tylko język przetrwania weganina/ki - niemniej każdy Czech zrozumie wiec nie warto się przejmowac gramatyka tak mocno :) najwyżej pomyślą ze jesteśmy z Rosji  albo Serbii;) ]

Dobri den (dzien dobry). / Dobri wecier.

Chtielabych nieco weganskego. / Mate wi neco veganskeho? / Jsem veganka/ vegan.


(ktos wam odpowie - jak nie rozumiecie - Mozete wi mluuwit pomalu?)

Ano (tak) / Nie
Djekuji. (bez dź)
Prosim tofu z zeleninami (? - zelene albo jakos tak to warzywa, zele, zeli - to kapusta - inne rzeczy mozna przeczytac z menu ;).
Prosim jednou kawe / piwo / dwie kawi.
To je z vejcami? (jajka) / z mesem? (mieso) / bez mleka / bez smetani / z med-em (miod)?

To je bez mesa? Nieco bez mesa? (nieco=coś)
Moge zaplatit? / Mozete rozmenit? / Kolik stoi? (ile kosztuje)

Kde je....?

Ne wim. / Ne mluvim ćeski.
Welce skusne (bardzo smaczne).
.... nebo.... ? (tzn. ze ktos was pyta o dwie opcje .... czy ....? To poproscie o powtorzenie, albo ze "Ne rozumim, ne mluvim ceski dobże" i dadza wam spokoj ;-) - moze chodzic np. na wynos? albo picie? mozna sie domyslic)
 Prosim jeden listek. (bilet)
Na schledanu / na schle (do dowidzenia)
Heski wecier (milego wieczoru)

A reszte skumacie bez problemu :). Koniec. Można się nauczyć w ciągu jednego dnia :). 

Jeśli jednak boicie się, że to jednak ponad wasze siły - a znajomość nazw nieweganskich produktów będzie wam niezbędna - polecam Vegan Passport. Zamówić można w Vegan Society w Wielkiej Brytanii, albo zajrzeć o tutaj  (wersja do przeczytania online) i wydrukować sobie stronę 33 z czeskim. Ostrzegam - jest to podobno napisane jakimś staroczeskim i brzmi nieco komicznie, niemniej umożliwia komunikację (spójrzcie dla porównania na równie zabawnie brzmiącą wersję polską). Mozna włożyć do portfela na wszelki wypadek, zwłaszcza jeśli jedziecie gdzieś na prowincję. 


Tofu zamiast LENTILEK



Wygląda to jakoś tak podobnie.
Niestety Lentilki są z mleczną czekoladą w środku. Dobrym pomysłem na małe co nieco może być FLAPJACK. Zakochałam się w tym batonie od pierwszego zjedzenia- znalazłam go w jakiejś czeskiej żabce - składa się on z ziaren i dużej ilości orzechów i jest absolutną bombą kaloryczną wartą grzechu! W supermarketach możecie też znaleźć spory wybór batoników z płatków owsianych, orzechów  i musli - oczywiście tanio itd. Polecam jednak czytać skład - bo choć bez mleka i serwatki, często mają miód (med).

Moim osobistym hitem stały się te ciastka:

Kupiłam dwie paczki w supermarkecie albert (nie wiem, może w Polsce też są? jeśli coś o tym wiecie - koniecznie napiszcie.) - czekoladowe zwykłe ciastka owsiane - velce skousne (smaczne)!. Dobra przekąska w czasie długich spacerów przez okolice gdzie nic wegańskiego się na horyzoncie nie jawi.


Oraz oczywiście TOFU!
Parę rzeczy na wyposażeniu wegańskiej lodówki mojego czeskiego kolegi

1/10 moich czeskich zakupów ;-)

Mój przyjaciel twierdził, że próbował już tofu w różnych miejscach w Europie, ale czeskie i tak smakuje mu najbardziej. Nie wiem ile w tym lokalnego patriotyzmu (wiadomo - Czesi chcieliby być najlepsi we wszystkim), ale mnie ono też smakuje najbardziej! Zwłaszcza uzene  (wędzone). Największym jednak jego plusem jest TANIOŚĆ i DOSTĘPNOŚĆ. 
sojowe produkty oraz cukry (100=ok. 15-16 zł)


W samym centrum - na placu (nam./namesti) Republiki, niedaleko dworca kolejowego, albo tuż obok dworca Florenc (wyjscie z metra) mozna znaleźć supermarket Billa - gdzie owa DOSTĘPNOŚĆ staje się prawdą. Zrobiłam sobie zapas tofu (było też naturalne), kupiłam też kilka opakowań tempehu oraz małych parówek lahudka z pastą z tofu (PYSZNE!). Bez problemu znajdziecie tam też wiele rodzajów cukru trzcinowego (widywałam to w moim sklepie z eko-zywnoscia dużo drożej) oraz różne produkty z sojowe.

Na blogu swoim blogu Zielona Strona Sylwia dość szczegółowo wypisała co można jeszcze w Czechach kupić. Oczywiście istnieją jeszcze sklepy eko/bio, cenowo bardziej przystępne niż polskie. W samej Pradze podobno godny polecenia jest bioobchod  niestety nie byłam tam, ale następnym razem raczej uwzględnię w planie wycieczki ;-). Podobno także w Kauflandzie czeskim jest spora półka wege produktów, ale tam też nie byłam - nie mieszkam też na tyle blisko granicy, by móc tam tak często jeździć i sprawdzać ;-), ale jest to na pewno budujące. Szkoda, że w Polsce się nie możemy się doczekać takich alternatyw.


alternatywny deser


(děkuji!!!)


Ten deser dostałam po obiedzie, ktory przygotowal mi moj Czeski kolega :)! Booooskiii!

Praga alternatywnie - może dla niektórych oznaczać CouchSurfing. Jeżeli znacie i korzystacie z tej strony - tak jak ja (taaaaak - to znaczy, że u mnie też można przenocować jeśli ktoś z was mnie na tej stronie znajdzie ;) - polecam wam zajrzeć do grupy Vegan Hosts in Czech czy jakoś tak. Można wyszukać. Służą pomocą innym weganom/wegankom - i jest to naprawdę przemiłe - baaaardzooo otwarci ludzie i nie tylko w Pradze, ale w całym kraju - Ci akurat na ogół do Polaków nic nie mają :). Nie koniecznie trzeba oczywiście u nich spać - zawsze można spotkać się po prostu pogadać - jeśli oczywiście maja chwilę. [Dementuję plotki, że to tylko dla ludzi młodych. Z ludzi, których dzięki CS poznałam - średnia wieku to ponad trzydzieści, a najstarszy obchodził ze mną swoje 65 urodziny, które postanowiliśmy zorganizować razem i było naprawdę świetnie :)].  Bierzcie jednak pod uwagę, że Praga to popularne miasto i jego mieszkańcy dostają dużo zapytań tygodniowo, a latem nawet i więcej - więc warto się nieco wysilić albo liczyć się z tym, że hostel może być koniecznością.

Wszystkie mewy prowadzą nad Wełtawę ;), i żadna mewa świętemu nie przepuści.

Dla fanów squat-ów - niestety dodam, że od niedawna nie istnieje w Pradze ani jeden -  z powodu dość restrykcyjnej polityki nie wiem kogo, rządu czy miasta. W każdym razie wszystkich rozpędzili dość brutalnie i nagle - na wegańską kuchnię społeczną i koncerty nie ma więc co liczyć. Na tanie piwo oczywiście można liczyć wszędzie - ale w Czechach to przecież standard ;).

Fanów hard core'u też muszę trochę rozczarować. W mieście jest tylko jedno miejsce - taka knajpa w parku nie daleko Wyszehradu- gdzie można tego rodzaju muzyki posłuchać - ale tylko i wyłącznie gdy jest koncert. Na co dzień nic tam się nie dzieje i nie warto tam iść. Info o aktualnościach można znaleźć tutaj: http://www.czechcore.cz - dla całego kraju.

Pamiętajcie! knedlicki są wegańskie! :)! 

Z pozdrowieniami

Vegiórka z Dzięciołem


A jakie są wasze doświadczenia z wegańskimi Czechami? Co przywozicie ze sobą z Czech? Co was tam zaskakuje?Jakie miejsca polecacie :)? Piszcie - na pewno chętnie skorzystam z rad, gdy następnym razem będę się tam wybierać :)!

3 komentarze:

  1. Super słowniczek, dzieki wielkie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak pojadę do Czech to przepiszę słowniczek :) super post, pisz więcej o weganskim podróżowaniu. I can't belive it's vegan chyba też była w Czechach, pamięć może mnie już mylić.

    P.s. Zrezygnuj z weryfikacji obrazkowej - zniechęca do komentowania :(

    OdpowiedzUsuń
  3. My się wybieramy wegetariańsko do Pragi w ten długi weekend, więc co nieco sprawdzimy. A czeskie pyszności polecamu u san na http://marchewkowepole.pl - jesteśmy dystrybutorem Sunfood na Polskę :)

    OdpowiedzUsuń